17.05.2012
Kończą się złoża węgla brunatnego w okolicach Konina. Tamtejsze elektrownie chcą sięgnąć po nowe zasoby, ukryte pod urodzajnymi polami ziemi gostyńskiej. Rolnicy już teraz wyrażają sprzeciw.
W tym powiecie próżno szukać nieużytków. Każdy metr kwadratowy uprawnej ziemi jest zagospodarowany. Funkcjonuje tam wiele zakładów przetwórczych, więc na polach jest spora różnorodność, a kultura rolna – na bardzo wysokim poziomie
Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin przymierza się do eksploatacji złoża Gostyń. Choć o tym, że węgiel znajduje się pod ziemią wiadomo od dawna, to jego pokłady nie są jeszcze poznane na tyle, aby można było podjąć decyzję o ich eksploatacji. Spółka PAK Górnictwo zaczęła już w tej okolicy badawcze odwierty mające określić dokładną zasobność złoża szacowanego na ponad 1 mld t. (zasoby przemysłowe).
4 kopalnie i 2 elektrownie
Węgiel znajduje się w tzw. rowie poznańskim. To geologiczny uskok biegnący pod Poznaniem, z północy na południe – od Szamotuł do Gostynia. Zalega w nim węgiel sięgający do 230–250 m pod powierzchnią ziemi. Aby wydobyć cały surowiec, należałoby wykopać otwór, którego dno znalazłoby się na tej głębokości.
Naukowcy prowadzący w 1978 r. analizy skutków budowy kopalni węgla pod Poznaniem (złoże Czempiń), stwierdzili, że „drenaż kopalni odkrywkowej przekraczałby 10-krotnie istniejące zasoby wodne poziomu trzeciorzędowego, co ewidentnie prowadzi do dalszego rozwoju leja depresyjnego i osuszenia piasków mioceńskich w skali regionalnej. Dalszą konsekwencją radykalnych zmian warunków hydrogeologicznych mogą być naruszenie stabilności skał i zaburzenia na powierzchni terenu (szkody górnicze)”.
Czy wykopanie dziury w ziemi pod Gostyniem, której głębokość może sięgać 250 m także spowoduje takie szkody? Tego na pewno nie wiemy. Wiemy natomiast, jak wygląda gospodarowanie w rejonie istniejących kopalni Konin i Adamów. Wyschnięte studnie i stawy oraz brak jakichkolwiek odszkodowań od wydobywających węgiel spółek – oto obraz rzeczywistości. Wielu dostawców straciłyby mleczarnie w Kościanie i Gostyniu, cukrownie Gostyń i Miejska Górka oraz przetwarzające pomidory Pudliszki.
Pierwsze przymiarki do budowy odkrywkowych kopalni na złożach w Rowie, rozpoczęły się na przełomie lat 70. i 80. Cztery kopalnie i dwie elektrownie miały ruszyć w połowie lat 90. Z początku, górnicy chcieli wydobywać węgiel z okolic Czempinia i Mosiny, ale pozbawiłoby to wody ujęcia dla Poznania.
Radzono więc szukać w południowej części Rowu. Wybór padł na Gostyń. Trwał festiwal Solidarności i inwestycję skrytykowały zarówno miejscowe władze (Wojewódzka Rada Narodowa w Lesznie), jak i naukowcy (Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk). Narastające kłopoty gospodarcze państwa sprawiły, że projekty zarzucono. Od pierwszych przymiarek do eksploatacji rowu poznańskiego minęło 30 lat i problem powrócił, choć pod hasłem walki o energetyczną samowystarczalność. Spółka ZE PAK uzyskała na razie koncesję na badanie złoża. W związku z rozpoczętymi odwiertami badawczymi ponad 100 mieszkańców gmin Miejska Górka i Krobia podpisało się pod protestem w tej sprawie. Obszar złoża na terenie tej pierwszej gminy – to
20 km2, złoże Oczkowice – 5 km2, a łącznie z Krobią – 56 km2.
Szalony pomysł
– Myśmy dogonili już rolnictwo zachodnie, choć oni byli 30–40 lat przed nami. W istniejącej infrastrukturze rolnej, naszym zakorzenieniu, stosunku do roli i tradycji, a nawet przyśpiewkach, które powstawały przez pokolenia rodzi się niesamowity pomysł – zniszczyć to! – mówił Witold Skorupka podczas spotkania w Sułkowicach (gm. Krobia) pod koniec sierpnia. – Nie zabijajcie tej ziemi – apelował.
– Jakże aktualne staje się teraz przesłanie sprzed ponad stu lat: „Tobą mój ojciec krajał zagony i przeszedł życie szczęśliwy,/ A gdy mu na śmierć jęknęły dzwony,/ Tyś nam pozostał poczciwy” – zróbmy wszystko, by hałdy kopalniane nie zakryły naszej ziemi, aby ten pług nie zardzewiał – apelował Zbigniew Gała, cytując słowa powstałego w XIX w. na wychodźstwie w Westfalii hymnu Biskupizny, folklorystycznego regionu w pow. gostyńskim.
Rolnicy nie rozumieją, dlaczego burmistrz Krobi nie opowiedział się zdecydowanie przeciw poszukiwaniom węgla w ich gminie.
Nie zgadzamy się z tym, co mówi burmistrz, który twierdzi, że chce wiedzieć, co jest pod ziemią – zaznacza Witold Skorupka.
– Przedstawiłem mój punkt widzenia. Będąc przeciwnikiem wydobycia węgla, starałem się wytłumaczyć, dlaczego poszukiwania leżą w interesie wszystkich mieszkańców i rolników – tłumaczył na spotkaniu Sebastian Czwojda, burmistrz Krobi. – Samorząd nie jest stroną w postępowaniu koncesyjnym. Wydaje tylko niewiążącą opinię.
Witold Skorupka wraz z Sylwią Maćkowiak zamierzają skupić ludzi, którym zagraża odkrywka w Stowarzyszeniu „Nasz Dom”.
– Dotarli już do ANR, która wysyła do dzierżawców z naszego rejonu listy z informacją, że nie mają prawa nie wpuścić na pole świdrów – mówił Skorupka.
– PAK działa z zaskoczenia. Przyjeżdżają wiosną lub jesienią, gdy na polach jest dużo pracy i dają po 1000 zł odszkodowania za wiercenia – dodała Sylwia Maćkowiak.
Gmina znalazła się w trudnej sytuacji. Z jednej strony ma w perspektywie budowę kopali, a może i elektrowni. Każdy samorządowiec w Polsce zna sławę Kleszczowa – gminy, w której funkcjonują elektrownia i kopalnia Bełchatów. Słyszeli o jej bajecznym budżecie. Burmistrz nie wie, co zrobić z pieniędzmi. Po drugiej stronie są wyborcy, którzy nie chcą zamieniać widoku pól kukurydzy, pszenicy i pomidorów na dymiące kominy i hałasujące taśmociągi z węglem. Inwestycja może bezpośrednio dotknąć ok. 1000 rolników, którzy stracą ziemię i źródło utrzymania. Dlaczego rolnicy chcą zablokować budowę kopalni już na etapie badań złóż węgla?
– Czy po udokumentowaniu złoża rozbudowa na naszych gruntach będzie możliwa? – pytała Sylwia Maćkowiak.
Gdy PAK zdobędzie dokładną wiedzę na ten temat będzie mógł wystąpić o tzw. zabezpieczenie złoża. Chodzi o jego wprowadzenie do planów zagospodarowania zarówno dla województwa, jak i gminy. A to oznacza zakaz jakichkolwiek inwestycji na terenach znajdujących się nad złożem. Co prawda bur mistrz twierdzi, że zakaz budowy i rozbudowy istniejących obiektów można wprowadzić już na bazie obecnej wiedzy, lecz po zakończeniu kosztownych bardzo badań (ponad 20 mln zł)
stanie się to bardziej prawdopodobne. PAK nie będzie finansować wierceń, nie dostając nic w zamian.
Energetycy wiele razy udowodnili, że jeśli muszą kopać węgiel, to nic ich przed tym nie powstrzyma. Mieszkańców gm. Krobia czeka więc ciężka walka.
Mówią jednym głosem (wideo) |